Paweł Kukiz: Zagłosuję za Funduszem. (...) Czekam na telefon od PiS, sam dzwonić nie będę
Prezes Najwyższej Izby Kontroli powiedział wczoraj, ze obecna sytuacja w Polsce przypomina mu czasy bolszewickie i ze Polska to w czystej postaci państwo policyjne. Powiedział tak kilka godzin po tym jak CBA przeszukało dom syna Mariana Banasia. No i co dalej, jak pan sądzi? Marian Banaś wytoczy kolejne działa? I będzie trwać na stanowisku?
Państwo ma sznyt bolszewicki, generalnie jest bolszewickie od 1945 roku. Właściwie po 1989 system się jedynie troszkę przepotwarzył, zamiast jednego PZPR-u, ustalono przy tym okrągłym stole, oczywiście to jest skrót myślowy, że część opozycji zostanie dopuszczona do tego wyścigu szczurów raz na 4 lata do Sejmu. A w momencie kiedy jedna z tych opcji konkurujących, startujących wygra, to otrzymuje identyczne instrumenty sprawowania władzy, jakie miało kiedyś PZPR, czyli zawłaszcza w sposób absoluty władzę ustawodawczą, prawodawczą i sądowniczą. Jedne partie po 89 roku korzystają z narzędzi, z tych możliwości, z tych instrumentów w sposób powiedzmy bardziej przyswajalny dla obywateli, inne w sposób mniej przyswajalny. Natomiast sama zasada jest identyczna. A zdeterminowane jest to ordynacją wyborczą i brakiem instrumentów kontroli nad władzą.
Więc co będzie teraz z Marianem Banasiem?
A ja nie wiem, co mnie to. Szczerzę mówiąc mnie nie interesuje co się biedzie działo z Marianem Banasiem. To są rozgrywki wewnątrz partyjne, salonowe, tak jak kiedyś były rozgrywane np. w ramach PZPR-u, grupa tam natolińska, czy tam z inną grupą konkurowała, używając do tego instrumentów w postaci organów ścigania. Najgorsze jest to, że istnieje jeszcze coś takiego jak system hakowy, ten coś ma na tego, ten coś ma na tamtego i na tym to polega.
Będzie teraz takie wzajemne „hakowanie się”?
Z całą pewnością. I teraz, i wcześniej było, za tamtej władzy PO-PSL było to samo, i jeszcze wcześniej. To są rzeczy zupełnie naturalne, wynikającego właśnie z takiego ustroju, gdzie władza jest poza obywatelską kontrolą, która konkuruje ze sobą w ramach tego jednego organizmu poza obywatelską kontrolą. Tak to będzie wyglądało.
Kto w sprawie ratyfikacji Funduszu Odbudowy jest i będzie największym wygranym, a kto wyraźnie przegrał i mówić kolokwialnie, nie uniósł tematu?
Wygrani będą obywatele, z prostej przyczyny. Jest rzeczą oczywistą, że gdyby ten Krajowy Plan Odbudowy nie został ratyfikowany, to Prawo i Sprawiedliwość, żeby spiąć Nowy Ład, w który chce wpompować kolosalne pieniądze i dużą częścią mają być z tego pieniądze unijne, planowano że jakąś 1/3 mają stanowić pieniądze unijne, w przypadku gdyby tych pieniędzy nie było, gdyby ta umowa nie zostałaby ratyfikowana, to po prostu Prawo i Sprawiedliwość by te pieniądze pożyczyło. Więc bardziej się opłaca pójść ten deal z Unią Europejską, gdzie połowa mniej więcej jest zwracana w formie grantów, a druga część jest z kolei preferencyjnie oprocentowana, niż brać całą tę kwotę na swoje bary, na swoje plecy i potem spłacać na zasadach znacznie droższego kredytu.
A jak pan będzie głosował?
Ja z tego powodu będę głosował za. To jest pragmatyzm. Druga sprawa, że nas w Polsce ominęło już jedno bardzo ważne dofinansowanie, tuż po II wojnie światowej, później skutki odczuwaliśmy bardzo długo, przez dekady. Plan Marshalla, oczywiście tutaj pewne podobieństwa widzę. Nie możemy sobie pozwolić drugi w historii na taki ruch. Oczywiście zrezygnowanie z tego Planu Marshalla było wymuszone przez sowietów. Teraz jest to już w naszej gestii czy przyjmiemy taką ideę czy nie przyjmiemy.
Czy pan swoją droga doszedł już do porozumienia w sprawach kluczowych dla siebie i naszego kraju z prezesem Jarosławem Kaczyńskim? Jest porozumienie programowe? Będzie np. ustawa antysitwowa i kompetencyjna?
To jest moje marzenie, żeby była ustawa antysitwowa i była przede wszystkim ustawa antykorupcyjna. To jest rzecz podstawowa. Ale najważniejszą rzeczą, gdybym miał jakiekolwiek porozumienie z Prawem i Sprawiedliwością podpisać na współpracę programową, programową podkreślam, nie wejście do rządu, branie synekur, spółek i taką partycypacje we władzy w czystej formie, to takim podstawowym warunkiem byłoby wpisanie zmiany ordynacji wyborczej przynajmniej na model mieszany, na wzór niemiecki. 230 posłów z JOW, reszta z list partyjnych. Na to byłbym w stanie się zgodzić. Choć uważam, że JOW-y w całości byłyby lepszym rozwiązanie, jednak na to nie chce się zgodzić żadna partia polityczna, z Platformą Obywatelską włącznie. A tutaj jest nadzieja tego typu, że w 2006 roku Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość złożyli projekt właśnie zmiany ordynacji wyborczej - 16 list partyjnych wojewódzkich i 230 posłów z JOW-ów.
Jak wyglądają rozmowy? Do momentu kiedy Prawo i Sprawiedliwość nie było pewne czy wystarczy im głosów dla Krajowego Planu Odbudowy, to te rozmowy szły kapitalnie. Im prawo i Sprawiedliwość mniej pewnie się czuły, tym bardziej intensywne były rozmowy i naciski z ich strony, by jak najszybciej podpisać porozumienie o współpracy. W tej sytuacji kiedy Lewica wyraźnie opowiedziała się za ratyfikacją KPO, oprócz tego Polska 2050, to już tak bardzo się pan prezes Kaczyński Ziobry nie bo, w związku z tym te rozmowy, że tak powiem, się stały rzadsze.
To już nie ma o czym mówić? Jesteście blisko porozumienia, czy go nie ma?
Bliżej było jeszcze przed poparciem Lewicy. To z całą pewnością. W tej chwili jest tak jak było wcześniej. Zobaczymy.
A jest pan umówiony na jakiś telefon?
Ja czekam na telefon ze strony z Prawa i Sprawiedliwości. Jestem gotów na spotkanie w każdej chwili. Sam wydzwaniać z całą pewnością nie będę. Prezes Kaczyński doskonale zna moje, brzydko to brzmi warunki, moje oczekiwania, czyli ustawa antykorupcyjna, sędziowie pokoju, wzmocnienie roli referendów, obywatelska inicjatywa ustawodawcza, no i kluczowy warunek to jest zmiana sposobu wybierania posłów. Jeżeli któregoś z tych warunków, szczególnie tego ostatniego, nie będzie, to ja żadnego porozumienia z nikim nie podpiszę.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.