Wrocławianie pokonani w meczu drużyn walczących o przełamanie
Bramka debiutanta Arona Johannssona zapewniła Lechowi pierwsze zwycięstwo od 6 grudnia i przełamanie serii sześciu spotkań bez wygranej. Wrocławianie z kolei w 2021 roku nadal zawodzą i nie wygrali jeszcze meczu.
Mecz ożywił się dopiero po pierwszym kwadransie. Po akcji Jakuba Kamińskiego i mocnym dograniu Alana Czerwińskiego, Johannsson wślizgiem próbował sfinalizować sytuację, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Chwilę później lechici znów przeprowadzili ciekawą akcję, lecz Dani Ramirez też posłał piłkę nad bramką.
Wydawało się, że Kolejorz przejmie inicjatywę, rozkręcali się Kamiński i Pedro Tiba, jednak wrocławianie potrafili się odgryzać. Bartłomiej Pawłowski uderzył zza pola karnego, Mickey van der Hart nie był w stanie sięgnąć piłki, ale ta minimalnie minęła słupek.
Lech miał niewielką przewagę, sześć rzutów rożnych do przerwy, lecz ich wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. W pierwszej połowie poznaniacy zanotowali tylko jeden celny strzał, który nie sprawił Matusowi Putnocky’emu większych kłopotów. Goście nie potrafili ani razu uderzyć w światło bramki van der Harta.
Drugą odsłonę piłkarze Śląska rozpoczęli od ataku lewą stroną boiska, Pawłowski wykorzystał kiks Czerwińskiego, znalazł się w sytuacji sam na sam, ale golkiper gospodarzy złapał piłkę na raty. Groźny rajd przeprowadził Fabian Piasecki, lecz obrońcy Kolejorza zdążyli zażegnać niebezpieczeństwo, a dość przypadkowy strzał Mariusza Pawelca był niecelny.
Poznaniakom udało się przenieść ciężar gry na połowę rywala. W 57. minucie po dość długiej wymianie piłki, Jan Sykora perfekcyjnie wyłożył ją Johannssonowi, który głową zdobył - decydującą jak się później okazało - bramkę.
Stracony gol podciął skrzydła zespołowi z Dolnego Śląska, który nie potrafił w żaden sposób odpowiedzieć. Tymczasem nowy napastnik wicemistrza Polski miał jeszcze dwie znakomite okazje do okraszenia swojego debiutu. Po podaniu Puchacza, dostawił tylko nogę, ale piłka musnęła nogę obrońcy Śląska i minęła słupek. W 75. minucie Sykora próbował zaskoczyć Putnocky’ego, Słowak wypiąstkował piłkę prosto na głowę Johannssona, na szczęście dla gości piłka znów potoczyła się obok bramki.
Śląsk w drugiej połowie zupełnie rozczarował. W ofensywie nie miał zupełnie atutów, a osłabiona defensywa Lecha bez kłopotów radziła sobie z atakami gości.
Śląsk wiosną zdobył tylko dwa punkty i po raz trzeci nie potrafił strzelić bramki. Na razie słaba postawa nie przekłada się na miejsce w tabeli, bo zespół trenera Vitezslava Lavicki jest szósty, a wyprzedziła go w tej kolejce tylko Lechia Gdańsk.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Aron Johannsson (57).
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Alan Czerwiński, Thomas Rogne, Antonio Milic, Tymoteusz Puchacz - Jan Sykora (85. Wasyl Krawec), Jesper Karlstroem, Dani Ramirez, Pedro Tiba, Jakub Kamiński - Aron Johannsson (75. Filip Szymczak).
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Guillermo Cotugno, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dino Stiglec - Lubambo Musonda (70. Erik Exposito), Mathieu Scalet, Robert Pich (61. Waldemar Sobota), Mateusz Praszelik (79. Adrian Łyszczarz), Bartłomiej Pawłowski (79. Patryk Janasik) - Fabian Piasecki.
Żółta kartki - Lech Poznań: Pedro Tiba. Śląsk Wrocław: Robert Pich, Fabian Piasecki, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Mecz bez udziału publiczności.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.