Aleksander Dziewa: Ciężka praca się opłaca
PAP: Był pan zaskoczony, że znalazł się już w tej ścisłej kadrze na mecze z Hiszpanią i Rumunią?
Aleksander Dziewa: Muszę przyznać, że nie nastawiałem się mocno na to powołanie i dlatego to była bardzo miła niespodzianka. To dla mnie potwierdzenie, że ciężka praca się opłaca i prędzej, czy później przyniesie nagrodę. Jestem bardzo dumny i szczęśliwy, że będę miał szansę pokazać się trenerom reprezentacji i być może zagrać w którymś z meczów. Gra w koszulce z orzełkiem na piersi to pewnego rodzaju spełnienie marzeń.
PAP: Z jakim nastawieniem, celem jedzie pan na to zgrupowanie? Sam pan zaznaczył, że samo powołanie jeszcze nie oznacza zagranie w którymś z meczów.
A.D.: Zgadza się i dlatego jadę ze spokojem i bez jakichś wielkich oczekiwań. Przede wszystkim chcę zobaczyć, jak to wszystko wygląda od środka, poznać sposób pracy, system i założenia jakie preferuje trener Taylor. Będzie okazja też poznać zawodników, którzy od lat już w tej reprezentacji są. Ja dopiero wchodzę do tej reprezentacji i jadę tak naprawdę zbierać doświadczenia, uczyć się, ale też chcę się pokazać z jak najlepszej strony.
PAP: Powołanie do reprezentacji to jedna nagroda za dobrą postawę w lidze, a drugą może być występ przeciwko Hiszpanii.
A.D.: Nie jest ważne w jakim składzie gra Hiszpania, bo i tak robi wrażenie. Powołanie to spełnienie jednego marzenia, a zagranie w takim meczu, to można powiedzieć, że spełnienie w pewnym stopniu kolejnego. Zagrać w takim meczu przeciwko takiemu rywalowi z orzełkiem na piersi, to musi być coś wspaniałego. Już samo usłyszenie Mazurka Dąbrowskiego to będzie zapewne coś spektakularnego. Ale nawet jeżeli nie zagram z Hiszpanią a zagram z Rumunią, będzie to wielkie przeżycie.
PAP: Po ogłoszeniu powołań trener Mike Taylor powiedział: „Trzy wschodzące talenty będą miały szansę na debiut w reprezentacji: Jeremy Sochan, Igor Milicić oraz Aleksander Dziewa”. Czyli na powołaniu się nie skończy i niemal na pewno pan zagra w którymś z meczów.
A.D.: Nie nastawiam się na to, że zagram dziesięć minut, albo że nic nie zagram. Przede wszystkim chce się pokazać z dobrej strony na treningach i udowodnić trenerowi, że zasłużyłem na to powołanie i się nie pomylił. Jeżeli trenerzy uznają, że warto dać mi szansę, będę się z tego bardzo cieszył i będę gotowy, aby wejść na boisko. I nie jest dla mnie ważne, czy to będzie pięć minut, czy dziesięć. Najważniejsze, abym zebrał doświadczenie, które przyda mi się w lidze, a Polska wygrała oba spotkania.
PAP: Można odnieść wrażenie, że już samo powołanie pana uskrzydliło.
A.D.: Bo tak jest. Jestem pewien, że to zgrupowanie da mi większą pewność siebie w lidze i przyjemniej będzie mi się grało w dalszej części sezonu. Tak jak mówiłem wcześniej, dla mnie to dowód, że ciężka praca, którą wykonuję w Śląsku Wrocław się opłaca. Na pewno będzie mi się lepiej grało i na pewno wrócę lepszym zawodnikiem.
PAP: W Śląsku pewnie pana powołanie przyjęto z zadowoleniem, bo to dowód, że klub się rozwija w dobrym kierunku i ma duże szansę powalczyć o medale mistrzostw Polski już w tym sezonie.
A.D.: Nie rozmawiamy w Śląsku o medalu, tylko robimy swoje. Chcemy wygrać tyle meczów, ile się dal i zobaczymy, jak się ułoży tabela po sezonie zasadniczym. Pokazaliśmy już, że możemy grać na bardzo wysokim poziomie i wygrać z każdym. Apetyty rosną, ale czas pokaże, jak się to ułoży. Myślę, że ze zgrupowania reprezentacji wrócę lepszym zawodnikiem i będę mógł jeszcze więcej pomóc w klubie. Dlatego teraz myślę już o reprezentacji, a później znowu najważniejszy będzie Śląsk.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.