Traktują pola uprawne rolników jak szwedzki stół
Polowania zbiorowe na dziki zostały zawieszone z powodu panującej epidemii. Bez odstrzału, jak argumentują rolnicy, nie da się opanować sytuacji. Doktor Tomasz Grabiński, weterynarz z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Kątnej pod Oleśnicą mówi, że dziki rozmnażają się ostatnio jak szalone dzięki wielkopowierzchniowym uprawom kukurydzy, które traktują jak szwedzki stół:
Piotr Skotnicki, wrocławski łowczy okręgowy tłumaczy, że za wszystkie szkody powstałe w uprawach myśliwi płacą odszkodowania ze swoich składek i z tego, co uda im się zarobić:
Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby rolniczej mówi, że straty spowodowane przez dziki na polach kukurydzy sięgają przeciętnie ok. 5-10 procent, ale są miejsca, w których jest to 40 procent.
List dolnośląskich rolników trafił na biurko Ministra Klimatu i Środowiska. To on zdecyduje, czy zgoda na polowania zbiorowe zostanie wydana.
Jak teraz myśliwi i rolnicy radzą sobie z tym problemem, badał Maciej Sas:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.