Miedziowi wygrywają po raz drugi i opuszczają ostatnie miejsce w tabeli
W inauguracyjnej partii wynik długo oscylował wokół remisu, choć trzeba przyznać, że katowiczanie robili nieco lepsze wrażenie i nieco częściej prowadzili. Wystarczyły jednak dwa kolejne bloki na Kamilu Kwasowskim i Jakubie Jaroszu, by był remis 15:15 i gra punkt za punkt. Aż wreszcie przy 22:23 Przemysław Smoliński zablokował Jarosza i goście wygrywali 22:24. Pierwszego setbola gospodarze odrobili, po czym Kamil Drzazga z zagrywki posłał piłkę w aut.
Lubinianie prezentowali się na tle gospodarzy całkiem nieźle, a po wygraniu w pierwszym secie nie zamierzali spuszczać z tonu. W drugiej partii też nie pozwolili uciec rywalom - ba, to oni częściej byli na prowadzeniu - i pewnym krokiem zmierzali do podwyższenia prowadzenia. Była chwila, gdy goście odrobili wcześniejsze straty, ale wystarczył jeden skuteczny atak i blok Smolińskiego, by Cuprum w końcówce znów wygrywało, wtedy 22:19. To wystarczyło, by złamać opór GKS, a ostatni punkt w tym secie zdobył Przemysław Smoliński.
Trzeci set wyglądał tak, jak dwa pozostałe. Obie drużyny były cały czas blisko siebie, raz prowadziła jedna, raz druga. Przy stanie 17:17 Dawid Gunia dwa razy zatrzymał katowiczan na siatce i Cuprum było ledwie sześć punktów od zakończenia tego spotkania. Lubinianie fatalnie jednak rozegrali końcówkę - od wyniku 20:18 tracili kilka punktów z rzędu, a później nieskutecznie gonili katowiczan. A ostatni punkt w tej partii zdobył udanym atakiem Adrian Buchowski.
W poprzednim sezonie katowiczanie znani byli z "zamiłowania" do tie-breaków. Tradycji stało się zadość. Wprawdzie po wejściu w decydujący moment czwartej partii GKS wygrywał tylko 21:20, ale chwilę później dwa kolejne asy - przedzielone czasem dla trenera Marcelo Fronckowiaka - posłał Jarosz. A później jeszcze dwa razy pomylił się Nikołaj Penczew.
Katowiczanie świetnie rozpoczęli tie-breaka, bo od prowadzenia 3:0, ale potem zbyt często przytrafiały im się przestoje. Wykorzystali to lubinianie, którzy wyszli na prowadzenie 14:11. Dwóch pierwszych meczboli Miedziowi nie wykorzystali, ale przy trzeciej piłce meczowej Penczew już się nie pomylił, zapewniając drugą w sezonie wygraną swojej drużynie. Dzięki temu Cuprum opuściło ostatnią lokatę w tabeli.
GKS Katowice - Cuprum Lubin 2:3 (23:25, 21:25, 25:23, 25:21, 13:15)
GKS Katowice: Adrian Buchowski, Jan Firlej, Jakub Jarosz, Kamil Kwasowski, Jan Nowakowski, Miłosz Zniszczoł - Dustin Watten (libero) - Kamil Drzazga, Wiktor Musiał.
Cuprum Lubin: Wojciech Ferens, Dawid Gunia, Ronald Jimenez, Nikołaj Penczew, Miguel Tavares Rodrigues, Przemysław Smoliński - Bartosz Makoś (libero) - Adam Lorenc, Mariusz Magnuszewski.
MVP meczu: Przemysław Smoliński (Cuprum).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.