Kolejny rozdział procesu "zbrodni miłoszyckiej"
Norbert Basiura w procesie odpowiadał z tak zwanej wolnej stopy. Jak podkreśla jego obrońca Renata Kopczyk, stawiał się na każdy termin rozprawy - mimo, że nie musiał. Był także na ogłoszeniu wyroku, mimo, ze wiedział, jaka kara mu grozi. Został aresztowany jeszcze na sali rozpraw.
Basiura przez cały czas trwania śledztwa zapewniał że jest niewinny i nie ma nic wspólnego z gwałtem i zabójstwem dziewczyny. Uważa, ze jego DNA na ubraniu ofiary musi być wynikiem jakiegoś błędu. Mężczyzna zapewnia, ze nie będzie się ukrywał i unikał sądu, bo nadal chce udowodnić swoją niewinność.
Sąd rozpatrzy skargę 12 października.
Do zbrodni, za którą został skazany doszło w sylwestrową noc w 1996 roku w Miłoszycach pod Wrocławiem. Wcześniej za gwałt i zabójstwo został niesłusznie skazany Tomasz Komenda.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.