W Komarnie odnaleziono materiały do produkcji podziemnej prasy
Działacze dawnej jeleniogórskiej Solidarności Władysław Kumik i Wojciech Kapałczyński otrzymali od księdza klucze do nieużytkowanej świątyni i popołudniami zajmowali się na emporze drukowaniem podziemnego wydawnictwa Odroczenie.
Praca była ręczna, strona po stronie. Po zakończonej pracy chowali wszystko do worka i na sznurku spuszczali w szczelinę w konstrukcji. Aż po kolejnym dniu pracy sprzęt tam utknął i pozostał na 4 dekady mówi Władysław Kumik:
Ramka, wałek, farba drukarska, papier powielaczowy i niedokończony numer Odroczenia zostały spuszczone na sznurku w szczelinę konstrukcji i tam utknęły opowiadają podziemni drukarze z Solidarności Wojciech Kapałczyński i Władysław Kumik:
By wydobyć artefakty z kościoła trzeba będzie rozebrać fragment jego dachu. Wymaga to pozwolenia służb konserwatorskich mówi Franciszek Kopeć z jeleniogórskiej Solidarności:
Kościół odwiedzili specjaliści z IPN, którzy nie byli jednak w stanie wydobyć pozostawionych tam artefaktów. Można to zrobić tylko rozbierając kawałek dachu. I taki jest plan. Franciszek Kopeć z jeleniogórskiej Solidarności zapowiada, że po zdobyciu wszelkich pozwoleń urządzenia sprzed 4 dekad zostaną wydobyte.
Historia jeleniogórskich wydawnictw podziemnych z czasu stanu wojennego jest mało znana. Pismo Odroczenie było kontynuacją solidarnościowego Odrodzenia. Komunistyczna służba bezpieczeństwa próbowała je namierzyć, prowadziła nawet akcję Odroczenie, ale nigdy nie wpadła na trop autorów i wydawców.
Drukarzami podziemnej i zabronionej przez komunistyczny reżim gazetki byli działacze jeleniogórskiej Solidarności Władysław Kumik i Wojciech Kapałczyński, którzy w strugach deszczu wybrali się z reporterem Radia Wrocław do miejsca ukrycia swojej podziemnej, najprostszej z możliwych dawnej drukarni:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.